przeraża
W odwiedzinach

Co mnie przeraża w Holandii?

Przeraża Cię to też, a może przesadzam?

Co dokładnie?

Ludzie…

A dokładnie ich zachowanie, a szczególnie uzależnienia. Z tak krótkiego wyjazdu, bo jestem tu dopiero od lutego mogłabym już napisać książkę.

Mieszkam w miejscu, gdzie jest dużo osób. Głównie Polacy, ale też Hiszpanie, Portugalczycy i pewnie inne narodowości. Co ich łączy? Miłość. Miłość do używek. W parku bardzo często unosi się zapach trawy. Oczywiście, że palenie tutaj jest zabronione, ale życie pokazuje co innego. Widziałam już ludzi palących w aucie jadącym z pracy. Tuż przed pracą.

Widziałam też człowieka, który jechał do pracy i wypił po drodze ok. 2-3 piw, gdzie jeszcze będąc w domu wypił podobną ilość. Ten sam człowiek wracając tego samego dnia z pracy wypił jeszcze kilka piw…

Widziałam ludzi,

którzy w tygodniu piją i palą, a potem następnego dnia biorą chorobowe lub nie obudzą się na czas. Miałam też okazję widzieć człowieka w pracy na kacu, który wymiotował jak kot i ostatecznie musiał zwolnić się wcześniej, oczywiście z powodu niestrawności…

Poznałam ludzi bez prawa jazdy. Dziwne w dzisiejszych czasach? Nie, zwłaszcza, kiedy ma się je, a potem traci za jazdę pod wpływem alkoholu. To nie jest pojedynczy przypadek.

Narkotyki też w mocniejszej postaci, gdzie ludzie tracą rzeczywistość i kontrolę nad sobą. Rozwalają domek w którym mieszkają, wyciągając drzwi z futryny, niszcząc stół, waląc w ścianę i drząc się w niebogłosy. To tylko mały wycinek. Policja jest tu dosyć częstym gościem.

A zapomniałabym jeszcze o ludziach jadących autem pod wpływem alkoholu…

I jeszcze jedna historia.

Człowieka którego na jego? szczęście już tu nie ma.

Pewnego dnia pojechał do pracy, ale zanim pojechał wyglądał jak po ostrej imprezie. Spał całą drogę. Po skończonej pracy kierowca czekał na niego. 5 minut, 10, 20 i jeszcze więcej. Wszyscy już odjechali. W pracy nikogo nie było. Korytarze puste. Ochrona nikogo krecącego się nie widziała. Kierowca próbował się dodzwonić do niego bezskutecznie. To nie pierwszy przypadek, kiedy nie było z nim kontaktu. Pewnie pojechał do parku z inną osobą, pomyślał kierowca. To by do niego pasowało. Nie dał znać i pewnie jest już w mieszkaniu. Kierowca sprawdził wszystkie możliwe warianty i wrócił sam.

Po ok 1,5 h dostaje telefon z holenderskiego numeru.

Ktoś mówi po polsku, ale ciężko się dogadać. Jakby umysł był zupełnie gdzie indziej… W końcu okazało się, że dzwoni pasażer, którego nie zabrano z pracy, bo został w pracy… Jak wyjaśnił całą sytuację? Że cofnął się w czasie… Tak, tak… To nie jest zmyślona historia. Nie wiedział też, gdzie mieszka, nie znał miejscowości i czegokolwiek na ten temat. Skrócę historię, do dnia kolejnego. Następnego dnia wrócił do parku rano lub w południe, czyli minęło ponad 12 h. Zapytany na miejscu w którym domku mieszka, nie znał odpowiedzi.

Znam też historię z wybitymi szybami w domku i zrobienie tulipana z butelki + grożenie ludziom. Jestem świadkiem wielu różnych sytuacji w tym Patoparku… Ludzie mają dziwne stany po alkoholu, narkotykach, alkoholu i narkotykach, bez brania leków lub łączenia tego wszystkiego.

A co można jeszcze zrobić po narkotykach?

Na przykład spać kilkanaście godzin, nie mieć kontaktu z innymi, zamknąć się w pokoju, nie odbierać telefonu, nie reagować na nic, a potem jak gdyby nigdy nic wstać rano do pracy i nie zabrać swoich pasażerów….

Jeśli sam/a jesteś uzależniony, to nie radze przyjeżdżać do pracy za granicę. Wiadomo, że nikt nie jest… Osoba, która jest uzależniona pewnie nigdy się do tego nie przyzna. Jeśli masz kogoś takiego w rodzinie, to taki wyjazd niczego nie zmieni, a może nawet pogorszy.

Papierosy, to bardzo drogi sport. Kupowałam kiedyś koledze paczkę papierosów. Mniejsza kosztowała 7,50 Euro, a większa 10 Euro.

Jest jeszcze egoizm i brak szacunku, ale to nie uzależnienie tylko postawa. Przykro mi o tym pisać, a bardziej tego, że ludzie niszczą siebie, swoje życie, mimo tego, że taki wyjazd mógłby być dla nich dużą szansą na rozwój, lepsze życie i spełnianie marzeń….

komentarze 2

  • Lutek

    Przykre to wszystko a najgorzej, że cierpią „normalni” pracownicy. Czasami za takiego człeka trzeba robić robotę, gdy nawali. Spokoju też nie ma w miejscu wypoczynku bo może pomylić drzwi i rozwalić nie te co trzeba. Podsumowując, niby człowiek a zwierzę.

    • Wieśniara z miasta

      Cóż, takie właśnie jest życie. Na szczęście sama decyduje z kim i gdzie przebywam w Polsce. Za granicę przyjechałam z kilku powodów. Pobyt w parku jest też pewnym kompromisem. Na szczęście to czasowe rozwiązanie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *